Maria Uszacka – ilustracje
Chory kotek
Stanisław Jachowicz
Nasza Księgarnia,
Warszawa 1979
Pan kotek był chory
i leżał w łóżeczku.
I przyszedł kot doktor.
– Jak się masz koteczku?
– Źle bardzo
i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor
poważnie chorego
i dziwy mu prawi:
– Zanadto się jadło,
co gorsza, nie myszki,
lecz szynki i sadło;
żle bardzo…
gorączka!
Źle bardzo, koteczku!
Oj długo ty, długo
poleżysz w łóżeczku
I nic jeść nie będziesz,
kleiczek i basta.
Broń boże kiełbaski,
słoninki lub ciasta!
– A myszki nie można?
zapyta koteczek –
lub ptaszka małego
choć parę udeczek?
Broń Boże!
Pijawki i dieta ścisła!
Od tego pomyślność w leczeniu zawisła.
I leżał koteczek
kiełbaski i kiszki nietknięte;
z daleka pachniały mu myszki.
Patrzcie, jak złe łakomstwo!
Kotek przebrał miarę,
musiał więc nieboraczek
srogą ponieść karę!
Tak się i z wami,
dziateczki, stać może:
Od łakomstwa strzeż was Boże!
Przepraszam, smoku
Wiera Badalska
Nasza Księgarnia, Warszawa 1978
Za górą wielką, stromą
w czasach niezmiernie dawnych
żył pewien mężny rycerz
ze swej grzeczności sławny.
Niezwykle był uprzejmy,
co się nieczęsto zdarza,
nikogo nie zaczepiał,
nikogo nie obrażał
Grzecznie rozmawiał z każdym,
słów brzydkich nie używał,
mile widzianym gościem
na zamku króla bywał…
A nie opodal zamku –
jak głoszą dzieje stare –
smok – groźny i podstępny
w górach miał swą pieczarę.
Gdy noc zapadła czarna,
z jamy wyłaził skrycie
i swoim zachowaniem
zatruwał ludziom życie.
Król z gniewu brodę targał
i – jak to często bywa –
temu, kto zgładzi smoka,
córkę swą obiecywał.
Niejeden tam już śmiałek
konno i z mieczem w dłoni
z okrzykiem: – Giń, poczwaro! –
do smoczej jamy gonił.
Lecz smok tak ogniem ziajał
i ryczał tak donośnie,
że każdy – choć odważny –
umykał, gdzie pieprz rośnie!
Wreszcie rzekł rycerz grzeczny:
– Ja pójdę, proszę króla!
Ten smok coś tu za długo
bezkarnie sobie hula!
Poszedł. Przy smoczej jamie
przystanął w pełnej zbroi
i palcem – puk! puk! – w skałę
zapukał, jak przystoi.
– Przepraszam, że przeszkadzam –
rzekł – lecz to ważna sprawa…
Chciałbym z szanownym panem
poważnie porozmawiać
Smok zdębiał! Już rycerzy
przepłoszył stąd niemało…
Teraz nie pisnął słowa.
Po prostu go zatkało!
A rycerz mówił dalej:
Zwykle unikam bójek,
ale się pan, niestety,
okropnie zachowuje!
Niestety, ogniem zionie,
niestety, owce dusi,
więc w skórę pan, niestety,
ode mnie dostać musi!
Mam pana kolnąć mieczem?
Czy kopią? Jak pan woli?
Ale uprzedzam z góry,
że to okropnie boli.
Więc może by pan jednak
stąd dobrowolnie poszedł?
Niechże się pan namyśli
uprzejmie pana proszę…
Smok okiem tylko łypnął,
podumał jeszcze chwilę
i sapnął: – Chyba pójdę,
gdy mnie tak prosisz mile…
Chociaż owieczek tłustych
spora tu jest gromada,
lecz gdy ktoś grzecznie prosi,
odmówić nie wypada.
Pa! Żegnam – machnął łapą,
ukradkiem łzę starł z oka,
rozwinął smocze skrzydła,
i… zniknął gdzieś w obłokach.
Król z córką na zwycięzcę
już czekał na tarasie
i weselisko huczne
wyprawił w krótkim czasie.
Zajączek, pajączek i jeż
Danuta Gellnerowa
Jak się śmieje rosa, wybrała Magdalena Kwiatkowska
Wydawnictwo Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Warszawa 1988
Biegł zajączek
poprzez łączkę
i rozdarł kubraczek.
Usiadł w cieniu
na kamieniu
i cichutko płace.
Szedł pajączek
poprzez łączkę,
dał nici troszeczkę.
Igieł parę
dał jeż stary.
– Weź, przyszyj łateczkę.
Świerszczyk
Witold Michalski
Jak się śmieje rosa, wybrała Magdalena Kwiatkowska
Wydawnictwo Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Warszawa 1988
Całe lato grał świerszczyk
na pachnącej polanie.
– Idzie jesień, świerszczyku,
trzeba przerwać już granie.
Idzie świerszczyk muzykant,
skrzypki niesie z wierzbiny.
– Nie odmówią mi we wsi
dobrzy ludzie gościny…
Nisko kłania się w progu
ludziom grajek maleńki:
– Przezimujcie mnie, proszę,
za wesołe piosenki.
I zamieszkał muzykant
w szparze tuż przy kominie,
żeby ludziom przygrywać
o wieczornej godzinie.
Brzoza
Irina Tokmakowa, Karuzela
Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”
Warszawa 1986
Brzoza marzy: gdy grzebień dostanie,
Zmieni zaraz swoje uczesanie.
Będzie czesać zielone kędziory
Przeglądając się w toni jeziora.
I zielonych warkoczy splatanie
Jej zwyczajem co rano się stanie.
Senne ziele
Irina Tokmakowa, Karuzela
Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”
Warszawa 1986
Czarny las za miastem rośnie,
W lesie tym, na czarnej sośnie,
Na konarze siedzi sowa,
Senne ziele w dziupli chowa,
A to ziele – rzecz nienowa –
Zna na pamięć senne słowa:
Jak zaszepcze senne słowa,
Kiwać się zaczyna głowa…
Proszę, niech mi ta sosnowa
Uszczknie ziela swego sowa
I nad tobą niech od nowa
Ziele powie senne słowa.
Gawron
Roman Pisarski
Jak się śmieje rosa, wybrała Magdalena Kwiatkowska
Wydawnictwo Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Warszawa 1988
Czarny gawron, czarny,
Czarne piórka ma,
Czarny ma ogonek
Czarne skrzydła dwa.
Czarny gawron, czarny,
Czarne dzieci ma!
Co im na śniadanie
Dzisiaj rano da?
Czarny, czarny gawron
O pisklęta dba.
Dla swych czarnych dzieci
Biały serek ma!
Jarzębina
Irina Tokmakowa, Karuzela
Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”
Warszawa 1986
Jarzębina czerwoniutka
Zaprasza do stołu.
Myślę – słodka taa jagódka,
A ona jak piołun.
Albo całkiem niedojrzała,
że jak chrzan utarty,
Albo może chętkę miała
Stroić sobie żarty.
Osika
Irina Tokmakowa, Karuzela
Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”
Warszawa 1986
Zimno osice:
Drży jak osika.
W lipcowy upał
Mróz ją przenika.
Trzeba jej futra,
Czapki, szalika:
Niech się rozgrzeje
Biedna osika.
Lata osa
Włodzimierz Scisłowski
Jak się śmieje rosa, wybrała Magdalena Kwiatkowska
Wydawnictwo Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Warszawa 1988
Lata osa
koło nosa.
Lata mucha
koło ucha.
Lata bąk
koło rąk.
Lata żuk
koło nóg.
Lata pszczoła
tam, gdzie gryka,
robi koła
i tak bzyka:
„Wy latacie,
trosk nie macie,
omija was trud!
A ja latam,
aby z kwiatów
słodki zebrać miód”.
Bocian
Irina Tokmakowa, Karuzela
Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”
Warszawa 1986
– Boćku, boćku długonogi,
Gdzie do domu szukać drogi?
– Musisz zacząć z lewej nogi,
Nie zapomnieć prawej nogi,
Potem kolej prawej nogi,
Potem znowu lewej nogi,
Potem znowu prawej nogi –
No i co? Już dom, mój drogi!
Co powiedziała Leszczyna Zajączkowi
Irina Tokmakowa, Karuzela
Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”
Warszawa 1986
– Czekaj, Kusy, gdzie tak pędzisz?
Widział kto szaraka!
Kiedyż ty mądrzejszy b edziesz?
Wyjrzyj no zza krzaka!
Chodzi lisek koło drogi…
Mój Zajączku, w nogi!
Dziesięć ptaszków
w ręce
Irina Tokmakowa, Karuzela
Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”
Warszawa 1986
Dziesięć ptaszków w ręce,
Całkiem jak w piosence:
Ten pierwszy – skowronek,
szary ma ogonek,
Drugi ptaszek – kraska,
Piękna jak z obrazka,
Trzeci – wielkogłowa
Osowiała sowa,
Czwarty – jemiołuszka,
Piąty – pośmieciuszka,
Szósty ptak – dzierlatka,
Siódmy znów – bogatka,
Ósmy ptaszek – czyżyk,
A dziewiąty – strzyżyk…
A dziesiąty ptak złowrogi
Niech poszuka innej drogi –
Oj, ty ptaszku krogulaszku,
Nie zmieścisz się na obrazku!
Czarna krowa
Wanda Chotomska
Jak się śmieje rosa, wybrała Magdalena Kwiatkowska
Wydawnictwo Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Warszawa 1988
Czarna krowa w kropki bordo,
gryzła trawę kręcąc mordą.
Krowa była w kropki,
trawa szmaragdowa,
jak myślicie –
jakie mleko
dała czarna krowa?
– Szmaragdowe?
– Źle.
– Nakrapiane?
– Nie!
Białe mleko, smaczne mleko
dała czarna krowa.
Sen niedźwiedzia
Wanda Chotomska
Jak się śmieje rosa, wybrała Magdalena Kwiatkowska
Wydawnictwo Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Warszawa 1988
Założył niedźwiedź
piżamę burą,
przykrył się ciepłą
niedźwiedzią skórą
i słodko śpi.
Śnią mu się teraz
lipy pachnące,
zioła na łące,
pszczoły brzęczące,
miód mu się śni.
O grzecznym kotku
Ludmiła Marjańska
Jak się śmieje rosa, wybrała Magdalena Kwiatkowska
Wydawnictwo Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Warszawa 1988
Znam pewnego kota,
co nie myśli o psotach.
Nie obgryza liści,
nie drapie foteli,
nie wpada do wanny
z wodą do kąpieli…
Nie wychodzi nigdy
za drzwi po kryjomu,
z mokrymi łapami
nie wraca do domu.
Nie goni gołębi,
nie przewraca szklanek,
nie jest łakomczuchem,
nie zrywa firanek.
I nikt mu za karę,
nie naciera uszu,
bo to jest …zabawka,
mały kotek z pluszu.
O wilczku
Tadeusz Kubiak
Jak się śmieje rosa, wybrała Magdalena Kwiatkowska
Wydawnictwo Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Warszawa 1988
Był sobie wilk,
malutki wiczek,
co się księżycem zachwycał.
Przez całe dzień
chodził jak milczek,
a nocą wył do księżyca.
Nie ruszał kaczek,
gęsi w potokach
i nie polował zdradziecko,
bo nawet wilk,
gdy księżyc pokocha,
serce ma czułe jak dziecko.
Hej, Słoneczko
Stanisław Grabowski
Nasza Księgarnia,
Warszawa 1987
Cichutki
Wychylam się z łódki.
Łapię piórko,
Zrobię pióropusz.
W rudym sitowiu
Kaczka śpi,
szeleści trzcina.
Hej, Słoneczko,
Maluj mnie prędko
na Indianina!
I niech nasiąkam
Jak gąbka
Wieczorną ciszą.
I niech mnie
Fale kołyszą…
A tata
Rzuca
Przynętę za przynętą.
Wreszcie
Drgnął spławik,
Ryba wzięła?
Jest srebrna uklejka!
Dumny tata
Kończy połów.
– Wracamy do domu!
Skrzypią wiosła,
Z piłką słońca
Na dziobie
Ciężko łodzi
Na fale wchodzić.
Mija dzień,
Od lasu idzie cień.
Goni go chmura.
Na kolację wróżę
Coś z ryb i …burzę.
Mam z tatą
bogate lato.
Chodzi Sen na palcach
Ada Kopcińska – Niewiadomska
Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”, Warszawa 1987
Chodzi Sen na palcach:
pora, pora spać…
Rozsypuje bajki.
Którą mam ci dać?
Czy tę o kaczorze, co miał
złote pióra,
albo o kaczuszce
na złocistych nóżkach?
Noc dokoła –
w okno stuka dobry Sen.
Zaśnij…
Stateczek
Irina Tokmakowa, Karuzela
Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”
Warszawa 1986
Płynie woda przez kałuże –
Istne oceany!
Nad kałuże wyrósł duże
Dom zacumowany.
Stawia czoło tej powodzi
Statek mój żaglowy.
I nie szkodzi, że na łodzi
Żagiel papierowy.